Będę Ojcem
—
Dziś bardziej osobiście niż zwykle.
—-
Zanim zaczniesz czytać, włącz ten utwór, żeby leciał w tle: https://www.youtube.com/watch?v=AYSrbrXiXOY
W trakcie słuchania go powstała treść tego tekstu.
—-
Przodkowie śpiewają swoją pieśń.
Siedzę przykucnięty na wysokim wzniesieniu i patrzę na rozległe stepy Mongolii. Przestrzeń, bezkresna przestrzeń po horyzont. Słońce już zaszło. Pierwsze gwiazdy pojawiają się na nieboskłonie. Patrzę w dal. Pastelowe kolory i mocny wiatr z zachodu opowiadają mi historię mojego życia. Dotychczasowego życia. Moje Serce zaczyna pękać. Łzy wzruszenia.
—-
Przodkowie śpiewają swoją pieśń.
Bo piękne to życie. Życie młodzieńca. Dumne i wolne życie. Niczym dzikiego konia ze stepów Mongolii. Dzikiego konia, który za młodu był wzięty w niewolę i już prawie dorosły wrócił na step, żeby uczyć się od nowa swojej dzikości i wolności. Serce pęka bardziej. Płaczę. Bo życie beztroskiego źrebaka się kończy. Za kilka dni stanę się Ojcem.
—-
Przodkowie śpiewają swoją pieśń.
Płaczę. Smutek otwiera moje serce. Bo w mojej wizji oni stoją za mną. Przodkowie, mądrzy mężczyźni. Odwieczni. Tak jak odwieczne było i jest bycie ojcem dla mężczyzny od kiedy istnieje człowiek. Stoją za mną by towarzyszyć i prowadzić w najważniejszym i najwznioślejszym momencie mojego dotychczasowego życia. Dałem życie. Za kilka dni przyjdzie nowa Dusza na ten świat, której jestem opiekunem i towarzyszem. Nowy członek społeczności. Staję się kimś innym. Ojcem. Oni to wiedzą. Oni tam byli. Od zawsze. Od kiedy jest świat. Teraz ja będę podlewać ziarno życia. To moja Inicjacja. Mój święty wkład w życie.
—-
Przodkowie śpiewają swoją pieśń.
I smutek rozdziera moje serce. Bo wizja się kończy.
Gdzie oni są? Gdzie są moi Przodkowie, którzy poprowadzą mnie do cudu bycia ojcem? Gdzie są moi mężczyźni, którzy przyjmą moje łzy wzruszenia, radości, smutku, otwartego, złamanego serca, które tak głęboko kocha życie, Ziemię, Gwiazdy? Mój strach, przerażenie, gniew? Którzy je zrozumieją i nie uciekną, nie obśmieją, nie będą szukać sposobów, żeby znowu nie czuć? Gdzie są starsi mężczyźni, którzy stoją za mną z godnością i mocą połączenia ze sobą i Ziemią? Gdzie oni są? Płaczę z tęsknoty za korzeniami wrośniętymi głęboko w górę na stepach Mongolii. Płaczę za korzeniami, które przychodzą do mnie tylko w wizjach, które czuję tylko w ciele. Płaczę za czułą i pełną mocy Pieśnią Przodków za moimi plecami, którą słyszę tylko w swoim sercu, gdy jestem cicho na tyle, żeby nie słyszeć gwaru naszej wykorzenionej kultury.
Płaczę z głębokiego smutku, że mój ojciec nie ma pieśni, której chciałbym słuchać. Płaczę z nadzieją, że mój Syn będzie chciał posłuchać mojej pieśni, gdy przyjdzie jego czas. I że do tego czasu nauczę się ją śpiewać.
—-
Przodkowie śpiewają swoją pieśń.
Płaczę z radości, wdzięczności że czuję, że uświadamiam sobie, jak WIELKIE TO JEST. Jak cudowne. Jaki zaszczyt mnie spotyka, służyć życiu w taki sposób. Płaczę ze smutku, bo dopiero teraz, w ostatnich dniach zatrzymałem się, żeby to poczuć. Uciekałem przed strachem. Uciekałem przed smutkiem, wzruszeniem i przed radością. Uciekałem. Robić, robić, więcej, więcej. Kolejna rzecz i kolejna. I tak przeskakuję nad życiem. Przeskakuję nawet nad największym cudem. Cudem nowego życia, którego jestem Ojcem. Dalej się boję tam patrzeć i czuć. Bardzo się boję. Poczuć jak WIELKIE TO JEST. Nowe życie przychodzi na ten świat. A ja jestem dla niego Ojcem.
—-
Przodkowie śpiewają swoją pieśń.
Najwznioślejszy moment mojego życia.
Przodkowie, proszę o odwagę. Żeby czuć wszystko co idzie z narodzinami mojego syna.
Proszę o odwagę, żeby być i święcić ten piękny czas swoją pełną obecnością.
Dziękuję, ze jestem Ojcem.
0 komentarzy do “Stający się Ojciec”