INICJACJA DO SERCA
–
„Niesamowite, że można przeżyć całe swoje życie i nie wiedzieć, nie czuć, że ma się serce!”
– na koniec warsztatu powiedział mi jeden z uczestników i uderzyło mnie to bardzo, bo często o tym zapominam. I podwójnie jest to mocne, bo gdy o tym myślę, to myślę, że większość ludzi przeżywa Życie nigdy głęboko i prawdziwie nie dotykając swojego serca.
Inny uczestnik już po zakończeniu warsztatu przesłał link do ostatniej sceny z wspaniałego filmu (obejrzyj go jeszcze raz!) “Truman Show”.
I, Boże, takie to jest…
Takie może być ( i jest dla tak wielu!) pierwsze tak głębokie, tak prawdziwe doświadczenie swojego serca, jakie dzieje nierzadko na tym warsztacie – Inicjacji.
Jest coś niesamowitego, nie do opisania, w prowadzeniu warsztatu “Wojownik Serca” – bo opisać to komuś, kto tego nie doświadczył, to jak opisać komuś życie przez kilka miesięcy w rdzennej wiosce na Tonga, albo bycie rodzicem – opisać można, ale to trzeba przeżyć, żeby wiedzieć o czym się mówi.
Coś niewysłowienie pięknego, żywego i prawdziwego w podłączaniu się pod energie i moce, które otwierają męskie serca, stawiają do Życia i sprawiają, że stajemy w perspektywie, w której trudy, których to wymaga, nie są przekleństwem, a stają się praktyką duchową.
To zaszczyt.
Patrzeć jak kruszą się mury, opadają tarcze i zbroje strategii obronnych, nieświadomie noszone przez całe życie (czasem kilkadziesiąt lat) jako “ja” – w pełnej identyfikacji i wyłania się z nich ktoś bardziej żywy, piękniejszy, mocniejszy, bardziej połączony i odpowiedzialny.
Jaką płaci się za to cenę? Wysoką, powiem tylko tyle. Nawet bardzo.
I warto ją zapłacić.
Niektóre z tych transformacji, nawet jeśli choć przez chwilę, są zaiste spektakularne, nawet jeśli nie na zewnątrz.
Jakie? – zapytasz.
Kurcze, wiesz jakie to uczucie, kiedy widzisz całą swoją Istotą, mężczyznę, kilku mężczyzn, którzy często pierwszy raz w życiu czują siebie, swoje serce w taki sposób? Gdy widzisz jak Życie przepływa przez ich ciała, a oni dotykają też tego, po co tutaj są? Jak mogą kochać siebie bardziej, ale też jak mogą odważniej i piękniej dawać, służyć innym? I patrzysz w ich oczy, a te oczy czasem wyglądają, jakby patrzyły na świat po raz pierwszy. A na pewno pierwszy w taki sposób. Jakbyś patrzył samemu ŻYCIU w oczy…
No, piękne to jest po prostu.
I bardzo mocne. Bardzo wzmacniające. Karmiące i motywujące bardzo do stawania wyzwaniom codzienności podwójnego ojca małych dzieci, który uczy się jak stawać do Życia, do odpowiedzialności wciąż od nowa.
I też dające poczucie najgłębszego spokoju w środku sztormu – gdy całym sobą czuję i wiem (w tym miejscu i czasie), że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.
To była prawdziwa Inicjacja do Serca.
0 komentarzy do “Inicjacja do Serca”